top of page
  • YouTube - Cykloop
  • Facebook
  • Instagram
  • Postaw kawę

Pogórze Wiśnickie – 93 km (trekking/gravel)

Zaktualizowano: 4 mar 2022

Dwa zamki, zapora i ciągłe wizyty klona, czyli… Pogórze Wiśnickie

 

Tarnów – Biadoliny – Dębno – Czchów – Zakliczyn – Lubinka – Tarnów


Do wykręcenia tej pętli zachęciła mnie ciekawość – nie widziałem do tej pory zapory na Dunajcu w Czchowie, a już dawno obiecałem sobie, że nadrobię tę zaległość. Aby jednak nie była to zbyt nudna wycieczka z miejsca A do miejsca B – pomyślałem, że po drodze warto jeszcze zahaczyć o kilka atrakcji.

Pogoda – jak na grudzień – zapowiadała się obiecująco, więc grzechem byłoby nie skorzystać z takiej okazji. Przez Mościce i Lasek Buczyna przejechałem do Zbylitowskiej Góry i przekroczyłem Dunajec (most w Ostrowie nadal nieczynny niestety).

Przez Lasy Radłowskie do Biadolin przejeżdżam pustymi drogami. Niska temperatura nie pomaga, ale nie mogę liczyć, aby w grudniu było powyżej 10 stopni. Słońce i tak robi swoje a przy dość intensywnym kręceniu – było ok.

Z Biadolin zjeżdżam w dół do Dębna, licząc że odpocznę chwilę przy Zamku. Na dziedziniec wjeżdżam bez towarzystwa i tam mogę uzupełnić węglowodany i płyny. Pierwsze ciekawe miejsce dzisiaj mam już za sobą.

Zamek w Dębnie – późnogotycka budowla wzniesiona w latach 1470-1480 przez kanclerza wielkiego koronnego, kasztelana krakowskiego Jakuba z Dębna. W 1586 roku zamek przeszedł renowację w stylu renesansowym, a kolejna przebudowa miała miejsce pod koniec XVIII wieku. Zamek był na przestrzeni wieków kilkakrotnie remontowany przez zmieniających się właścicieli. W latach 1970-1978 przeszedł gruntowną renowację, a od 1978 roku mieści się w nim oddział Muzeum Okręgowego w Tarnowie.

Opuszczam opustoszałe zamczysko kierując się w stronę Porąbki Uszewskiej i pnę się lekko w górę dojeżdżając do Złotej skąd mam piękne widoki na odległy Beskid Sądecki. Kiedy dojeżdżam do Jurkowa moja spokojna i dotąd trasa łączy się z ruchliwą drogą, w którą muszę niestety skręcić. Na szczęście aż do Czchowa do dyspozycji mam ścieżkę rowerową i nie muszę obawiać się mijających mnie tirów i autobusów.

Czchowa nie mogę minąć nie zatrzymując się przy ruinach baszty. Mam szczęście, bo mały dziedziniec basztowy jest zupełnie pusty i mam to miejsce tylko dla siebie. Zanim jednak dotrę do niego muszę zdrapać siep o schodach mijając kilka obronnych fortyfikacji.


Pierwsza fortyfikacja powstała w tym miejscu w 2. połowie XIII wieku. Składała się z murowanej wieży obronnej otoczonej przez fortyfikacje drewniane, które w kolejnych stuleciach były zastępowane przez mury obronne. Zamek powstał w tym miejscu by kontrolować szlak handlowy biegnący wzdłuż Dunajca i mieścił komorę celną dla towarów przywożonych z Węgier. Od połowy XVII wieku zamek był opuszczony i zamieniał się w ruinę. W drugiej połowie XVIII wieku w zachowanej do dziś wieży mieściło się więzienie; które zostało zlikwidowane po I rozbiorze Polski w 1772 roku.

Na dziedzińcu znów robię chwilę przerwy, ale dość silny wiatr nie pozwala mi zostać tu dłużej. Podziwiam więc piękne widoki na Pogórze Rożnowskie i zjeżdżam po chwili do głównej drogi skąd mam już bardzo blisko do kolejnej atrakcji i celu mojej dzisiejszej wycieczki – zapory wodnej na Dunajcu.


Budowę zapory w Czchowie o wysokości 16 m. rozpoczęto w 1936 r., a ukończono w 1949 r. W wyniku spiętrzenia rzeki Dunajec zapora stworzyła Jezioro Czchowskie. Powierzchnia tego zbiornika to 346 ha a maksymalna głębokość sięga nawet do 10 m. W korpus zapory wmontowano turbiny elektrowni wodnej. Montaż urządzeń energetycznych w Czchowie został całkowicie zakończony dopiero w 1954 r.

Szybko dojeżdżam więc do Zapory i tu… spore rozczarowanie. Tama okazuje się bardzo surową konstrukcją i nie zachęca do jej podziwiania. Sytuację poprawia nieco widok z drogi na zalew – spokój i cisza rekompensują moje rozczarowanie.

Opuszczam więc zaporę i zaczynam powolny powrót. Drogi znów pustoszeją, a ja kieruję się w stronę Zakliczyna. Słońce mam już teraz za sobą, mój słoneczny klon będzie mi towarzyszył niemal do samego Tarnowa. Przejeżdżam przez Zakliczyn bez przystanku (rynek niestety w remoncie), a za Wróblowicami postanawiam, że wyjadę jeszcze na Lubinkę, skoro pogoda i czas jeszcze na to pozwalają.

Ten umiarkowanie łatwy podjazd nieco daje w kość – mam już trochę kilometrów za sobą, ale widoki z Lubiki jak zawsze nie zawodzą. Tatr wprawdzie dziś nie widać, ale zachodzące słońce zawsze wygląda atrakcyjnie.

Przede mną już tylko długi zjazd do Tarnowa prze Rzuchową i Koszyce. Po drodze w oddali widzę już zamglony Tarnów, łudząc się, że to nie smog, ale różnica temperatur nie pozwala mi cieszyć się panoramą miasta…



Ślad gpx do pobrania w opisie filmu na kanale.

 

Kliknij w obrazek poniżej, aby obejrzeć mini-relację



Zapraszam i zachęcam do subskrypcji.

12 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


pog-dyn_06.jpg

CYKLOOP

zachęca do kręcenia

Wszystkie pętle dostępne na kanale YouTube. Zachęcam do subskrypcji – wkrótce nowe trasy!

bottom of page